Kilka zdań o moich kochanych klientach :)
Opiszę taki przypadek.
Zgłasza się do mnie klientka - sprawa standardowa: mąż zdradza.
Ustalamy warunki współpracy aczkolwiek chętnie bym nie podpisywała umowy z tą Panią.
Wyznaczamy dzień rozpoczęcia pracy i pada moja propozycja wynikająca z doświadczenia, aby nie zaczynać obserwacji pół godziny wcześniej niż mąż kończy pracę tylko dwie h wcześniej. Nie dlatego, że chcę naciągnąć klientkę, tylko, że wiem i czuję, że mąż wymyka się z pracy wcześniej.
Klientka nie wyraża zgody. Zajeżdżamy na miejsce a Pana już nie ma :( Do kogo pretensje? Do nas.
Kolejny termin obserwacji. Mamy jechać za mężem, który pod wieczór gdzieś się wybiera (wyjazd piątek a powrót w niedzielę - taka "delegacja"). Znów moja propozycja, że będziemy wcześniej pod domem niż zakładana godzina wyjazdu przez klientkę czyli godz. 19. Odpowiedź klientki - nie, nie trzeba.
Cóż tym razem nie słuchając się klientki przybywamy na 18 i bingo. Facet 18.05 rusza z domu. Klientka dzwoni i pyta: "Czy Panie już są bo on rusza?" Jak mamy być, przecież życzyła Pani sobie aby rozpocząć od 19?. I teraz się posypało w naszą stronę: - "że nie profesjonaliści, że to i tamto"
Oczywiście jedziemy za facetem, który od Bemowa przebił się aż pod M.....M....(tajemnica:)). Utrzymaliśmy go choć nie było łatwo.
Zajechał o 20 bo korki były straszne. Wjechał na posesję prawdopodobnej kochanki. Zero oświetlenia. Po bokach posesji las a domek daleko w głębi posesji.
I kolejne pretensje. Pewnie domyślacie się jakie. Brak fotek. Cóż. Jak jest ciemno to nic nie zrobię.
Mimo, naszego nie profesjonalizmu klientka chce abyśmy działali dalej. Od rana.
Cóż. Okazuje się "ŻE NIE MAMY CZASU - WSZYSTKIEGO WOLNE TERMINY ZAJETĘ NA KOLEJNE TRZY MIESIĄCE" :) :) :)
Mimo usilnego zbywania klientki chyba nie zrozumiała o co nam chodziło.
Pani wzięła inną firmę i stwierdziła, że oni jednak dali radę zrobić foto auta na posesji. Pytam: - w nocy? Odp. : - "nie w dzień" Cóż, pozostało mi tylko stwierdzić, że super, że cieszę się, że im się udało w dzień wykonać tak trudne zadanie.
Nikt nie pochwalił, że udało nam się go utrzymać i znaleźć gdzie nocuje u kochanki na wyjazdach służbowych.
Mogłam nie brać w ogóle tej sprawy. Mógł ktoś inny od początku męczyć się z tą klientką.
Zgłasza się do mnie klientka - sprawa standardowa: mąż zdradza.
Ustalamy warunki współpracy aczkolwiek chętnie bym nie podpisywała umowy z tą Panią.
Wyznaczamy dzień rozpoczęcia pracy i pada moja propozycja wynikająca z doświadczenia, aby nie zaczynać obserwacji pół godziny wcześniej niż mąż kończy pracę tylko dwie h wcześniej. Nie dlatego, że chcę naciągnąć klientkę, tylko, że wiem i czuję, że mąż wymyka się z pracy wcześniej.
Klientka nie wyraża zgody. Zajeżdżamy na miejsce a Pana już nie ma :( Do kogo pretensje? Do nas.
Kolejny termin obserwacji. Mamy jechać za mężem, który pod wieczór gdzieś się wybiera (wyjazd piątek a powrót w niedzielę - taka "delegacja"). Znów moja propozycja, że będziemy wcześniej pod domem niż zakładana godzina wyjazdu przez klientkę czyli godz. 19. Odpowiedź klientki - nie, nie trzeba.
Cóż tym razem nie słuchając się klientki przybywamy na 18 i bingo. Facet 18.05 rusza z domu. Klientka dzwoni i pyta: "Czy Panie już są bo on rusza?" Jak mamy być, przecież życzyła Pani sobie aby rozpocząć od 19?. I teraz się posypało w naszą stronę: - "że nie profesjonaliści, że to i tamto"
Oczywiście jedziemy za facetem, który od Bemowa przebił się aż pod M.....M....(tajemnica:)). Utrzymaliśmy go choć nie było łatwo.
Zajechał o 20 bo korki były straszne. Wjechał na posesję prawdopodobnej kochanki. Zero oświetlenia. Po bokach posesji las a domek daleko w głębi posesji.
I kolejne pretensje. Pewnie domyślacie się jakie. Brak fotek. Cóż. Jak jest ciemno to nic nie zrobię.
Mimo, naszego nie profesjonalizmu klientka chce abyśmy działali dalej. Od rana.
Cóż. Okazuje się "ŻE NIE MAMY CZASU - WSZYSTKIEGO WOLNE TERMINY ZAJETĘ NA KOLEJNE TRZY MIESIĄCE" :) :) :)
Mimo usilnego zbywania klientki chyba nie zrozumiała o co nam chodziło.
Pani wzięła inną firmę i stwierdziła, że oni jednak dali radę zrobić foto auta na posesji. Pytam: - w nocy? Odp. : - "nie w dzień" Cóż, pozostało mi tylko stwierdzić, że super, że cieszę się, że im się udało w dzień wykonać tak trudne zadanie.
Nikt nie pochwalił, że udało nam się go utrzymać i znaleźć gdzie nocuje u kochanki na wyjazdach służbowych.
Mogłam nie brać w ogóle tej sprawy. Mógł ktoś inny od początku męczyć się z tą klientką.
Komentarze
Prześlij komentarz
Szanowni Państwo
Wszelki spam oraz komentarze obraźliwe będą usuwane.
Chcesz dodać komentarz (nie reklamę) zrób to z konta gmail.
Agencja Detektywistyczna FEMINA
www.kobieta-detektyw.waw.pl