Jak naprawdę wygląda praca detektywki?
„Żona jedzie w delegację, wystarczy, że założy pani kamerę w pokoju hotelowym” Jak naprawdę wygląda praca detektywki?
– Żeby zostać detektywką nie ma żadnych przeszkód, ani trudności – mówi Monika Matyszczak
ŹRÓDŁO: https://www.miastokobiet.pl/detektywka-wywiad/
Lata 20. Pierwsza kobieca agencja detektywistyczna w Toronto. Jej założycielki, Frankie i Trudy, próbują rozwiązać sprawy, których policja nie chce nawet tknąć. To fikcja znana z serialu „Sprawy Frankie Drake”, którego 4. sezon można oglądać w każdy wtorek o 21:30 na kanale Epic Drama. Z tej okazji rozmawiamy z Moniką Matyszczak, detektywką, właścicielką Kobiecej Agencji Detektywistycznej FEMINA, którą pytamy między innymi o największe fakty i mity dotyczące zawodu detektywa utrwalone w popkulturze oraz czemu większość klientów to kobiety
Serial „Sprawy Frankie Drake”, którego akcja rozgrywa się w latach 20., opowiada o pierwszej kobiecej agencji detektywistycznej w Toronto. Czy obecnie są jakieś stereotypy lub trudności, z którymi muszą się mierzyć kobiety detektywki?
Obecnie, żeby zostać detektywką nie ma żadnych przeszkód ani trudności. Wystarczy ukończyć kurs na licencję.
Bohaterki serialu muszą sobie radzić tradycyjnymi metodami. Dzisiaj mamy nowe technologie, profesjonalny sprzęt. Jakie metody najczęściej wykorzystujecie w pracy?
Agencja detektywistyczna, w której w 2006 roku zostałam asystentką detektywa, stawia na lustrzanki i teleobiektywy, to świetny wybór. Oprócz tego często używamy telefonu, kamery samochodowej czy ukrytych kamer w różnych przedmiotach. Moim ulubionym jest portfel, którym nagrywam filmy w hotelach, kawiarniach czy dyskotekach. Używamy także podsłuchów i lokalizatorów GPS. Oczywiście, każde użycie analizujemy tak, aby nie naruszyć prawa.
Dlaczego zdecydowała się pani założyć kobiecą agencję detektywistyczną?
Odpowiedź jest prozaiczna. Wielu naszych klientów to kobiety, które mówią mi, że ze mną jest im łatwiej porozmawiać niż z mężczyzną. Narzekają również, że dzwoniąc do detektywa mężczyzny, nie są oni zbyt mili i często nie chcą ich po prostu wysłuchać.
Czy pani zdaniem widać jakieś różnice w podejściu do klienta lub sposobie pracy kobiet detektywów i mężczyzn detektywów?
Tak jak wspomniałam powyżej. Po pierwsze, my kobiety potrafimy wysłuchać, podać chusteczkę lub zapewnić duchowe wsparcie. Zazwyczaj mężczyźni nie lubią łez, oczekują konkretów. Jeśli chodzi o samą pracę, kobiety mniej rzucają się w oczy i zwykle mają łatwiejszy dostęp do informacji.
Czy na kobietę w tym zawodzie czeka więcej niebezpieczeństw? Jakie są największe ograniczenia albo, kiedy trzeba szczególnie uważać?
Największym zagrożeniem jest to, że być może w niektórych przypadkach jesteśmy słabsze fizycznie. Podczas akcji staram się mieć męskie wsparcie. Prywatnie jestem instruktorką Krav Maga i innych systemów samoobrony, gdzie na kursach dla kobiet staram się ich uczyć bezpiecznych zachowań i podstaw samoobrony, ale tylko na filmach jedna kobieta „rozwala” 5 facetów i nic jej nie jest. Realia są inne.
Czy czuje się pani bezpiecznie wykonując swój zawód?
Czuję się bezpiecznie, ale jestem ostrożna i uważam, żeby nie oberwać. W swojej karierze spotkałam się z sytuacją, gdzie zostałam trochę poturbowana. Udało mi się z tego wyjść tylko z problemem bolącego barku. To była sprawa, gdzie śledziłam zdradzającego męża mojej klientki. Nie ukrywam, że chciałam się wykazać, bo moja klientka była chora na raka. Ganiałam za nim po Warszawie przez pół dnia. Gdy spotkał się z kochanką, nie miałam jak się ukryć, żeby nikt nie widział, że robię zdjęcia. On nie widział i to było najważniejsze. Sytuacja była dynamiczna. Gdy on odjeżdżał to jakiś mężczyzna mnie zaatakował. Chyba myślał, że jemu te zdjęcia robię. Jak się później okazało, to był karateka z trzecim danem, z nazwijmy to, drobnymi problemami z agresją.
Jakie są największe wyzwania w pani pracy?
Dostęp do toalety podczas długiej obserwacji. Poza tym najważniejsze jest robienie dobrych zdjęć i nie dać się przy tym zdemaskować.
Bohaterki serialu „Sprawy Frankie Drake” często podejmują się spraw, których policja nie chciałaby nawet tknąć. Z jakimi sprawami do was najczęściej zgłaszają się klienci?
Dowody na zdradę, „podglądanie” niani i sprawy pracownicze. Ogólnie sprawy cywilne to zadanie dla prywatnego detektywa, a nie policji. Ponadto w wielu sprawach karnych policja nie ma zbyt wiele czasu na siedzenie i obserwowanie. To robimy my.
Jak rozkładają się proporcje jeśli chodzi o płeć klientów? Z czego to wynika?
Obecnie jest 60 do 40, a większość z nich to kobiety. Wynika to z tego, że zdradza więcej mężczyzn, ale ta różnica powoli się zmniejsza.
Czy zdarzyło się pani odmówić przyjęcia zlecenia?
Tak, często odmawiam. Kiedy widzę, że moja praca może nie przynieść oczekiwanych rezultatów lub gdy klient ma takie plany na wykonanie sprawy, że może mnie i siebie narazić na odpowiedzialność karną. Nie biorę zleceń związanych z porwaniami, czy odbiciem dzieci z rąk rodzica, który nie ma do nich praw.
A po czym poznać, że sprawa nie przyniesie zamierzonego efektu, na jakim etapie pani już to wie i kiedy tak się dzieje?
Podam bardzo prosty przykład. Kiedy małżonkowie nie mieszkają razem przez sześć miesięcy, to wtedy istnieje między nimi coś takiego jak nieformalna separacja. Jeśli klientka nie ma dowodów zdrady z okresu, kiedy razem mieszkali, moje dowody mogą być bezużyteczne do jej udowodnienia i oparcia na tym winy. Mąż będzie zeznawał: „tak, znalazłem sobie partnerkę, ale teraz, sześć miesięcy później, nie mam nic wspólnego z żoną”. Jeśli mam obiekcje do przyjęcia sprawy, wysyłam klientów do adwokata. Drugim przykładem są dowody uzyskane nielegalnie lub powiedzmy „prawie nielegalnie”. Jak wszyscy wiemy, w sprzedaży są podsłuchy, kamery czy lokalizatory GPS. Instalowanie oprogramowania szpiegującego w telefonie też nie jest tajemnicą. Nie oznacza to jednak, że dowód z takiego urządzenia może być użyty w sądzie. Wtedy mówię klientom, że może się okazać, iż będą mieli dowody tylko dla swojej informacji.
Czy były takie sprawy, które były szczególnie trudne do rozwiązania?
Oczywiście, takich spraw jest wiele. Pamiętam, jak szukaliśmy dziewczyny, która uciekła z domu. Kiedy ją znaleźliśmy wraz z policją doszliśmy do wniosku, że jej ojciec mógł molestować ją seksualnie, odkąd była dzieckiem. Uciekła gdy miała 21 lat, więc nic nie mogliśmy zrobić. Nie chcę już więcej o tym mówić, ale zachowanie rodziny i ich wypowiedzi o ucieczce córki w gronie znajomych były bardzo dziwne. Często myślami wracam do tej sprawy.
Co jest najważniejsze w pracy detektywki? Czy chodzi o jakieś specjalne cechy osobowości, intuicję?
Cierpliwość i kobieca intuicja. Przyszła do mnie klientka, która czuła, że mąż ją zdradza. Powiedziała, że asystentka męża wybrała jej naszą kobiecą firmę. Od razu w głowie zapaliła mi się lampka. Dalsza rozmowa z klientką, to wypytywanie o asystentkę. Okazało się, że moja klientka bardzo się z nią przyjaźniła, ona ją pocieszała. Poprosiłam klientkę, by powiedziała jej, że za dwa tygodnie zaczniemy działać. Zaczęliśmy od razu, z tym, że do działań wysłaliśmy mężczyznę. Nie muszę mówić, kto okazał się kochanką?
Co trzeba zrobić, żeby zostać detektywką?
Wystarczy ukończyć kurs, a następnie składa się wniosek o licencję. To proste, prawda? Zdobycie licencji to pestka, ale brakuje profesjonalnego wprowadzenia do praktycznego wykonywania zawodu. Tego detektyw uczy się dopiero potem. Myślę, że dobrym pomysłem mógłby być wymóg odbycia stażu u detektywa z doświadczeniem i dodatkowe kursy z zakresu prawa.
Gdzie zdobywała pani doświadczenie? Czy miała pani takiego „mentora”?
Oczywiście, że miałam mentora, zaczynałam w 2006 roku jako asystentka detektywa. Można powiedzieć, że wspólnie prowadziliśmy ten ciężki biznes, ja swoją agencję założyłam dopiero w 2011 roku
Jak wygląda taki typowy dzień w pracy detektywki? I czy ma on coś wspólnego z tym, co widzimy w filmach i serialach? Czyli na przykład siedzicie panie w samochodzie z kawą, prowadzicie obserwację i czekacie, aż pojawi się podejrzany?
Typowy dzień to zwykle wiele telefonów, raportów i prac terenowych, które staramy się planować, ale często stają się bardzo skomplikowane. Głównym zadaniem detektywa jest obserwacja i to na co my stawiamy od lat, czyli dokumentacja fotograficzna.
Kiedy plany na obserwację w terenie się komplikują?
Typowe utrudnienie, to gdy jakiś starszy pan w swoim wypasionym aucie hamuje na żółtym świetle, a ja za nim i wtedy nasz obserwowany odjeżdża nie wiadomo gdzie. Druga komplikacja, to gdy obserwowany wjeżdża nam do garażu podziemnego lub na osiedle zamknięte.
Czy macie w biurze tzw. „murder wall”, czyli tablicę ze zdjęciami, dokumentami i poszlakami dotyczącymi sprawy?
To jest zbiór tablic — zdjęcia, opisy i lista zadań do zrobienia. Jednak te tablice mamy w tak zwanym biurze operacyjnym, gdzie dostęp mają tylko trzy osoby, czyli ja i jeszcze dwie, które zarządzają agencją. Mamy inne biuro do spotkań z klientami, znajduje się w centrum Warszawy. Tam nie ma tablic, jest przytulne — na stoliku woda, cukierki i kilka paczek chusteczek. Tam możemy swobodnie porozmawiać, a klienci mogą się wypłakać. Może zdziwić, ale mężczyźni też płaczą.
Jak długo pracujecie panie nad jedną sprawą?
To bardzo trudne pytanie, każda sytuacja jest inna. My podczas rozmowy z klientem zadajemy wiele pytań, aby nie działać bez sensu, a postarać się w miarę możliwości zdobyć to na czym mu zależy. Jeśli sprawa jest prosta, to zajmuje nam najmniej dwie godziny. Na przykład, mąż klientki wychodzi z pracy, po drodze spotyka się z kochanką i w restauracji robimy im „piękne fotki”. To rzadkość w naszych działaniach. Jeśli chodzi o przypadek nad którym spędziłyśmy najwięcej czasu, na myśl przychodzi mi sprawa spod Warszawy – trwała trzy miesiące. Śledzenie trwało w poniedziałek, środę i piątek, ale cierpliwość przyniosła efekty.
Jakie są największe mity związane z pracą detektywa utrwalane w popkulturze – serialach lub książkach?
Dostaję wysypki jak słyszę „żona jedzie w delegację, wystarczy, że założy pani kamerę w pokoju hotelowym”. Klienci myślą, że detektyw może wszystko. Niestety oprócz ograniczeń prawnych, które nakłada na nas ustawa są jeszcze ograniczenia techniczne. Wielu nie wierzy, że założenie kamery szpiegowskiej w aucie to nie jest taka prosta sprawa jak to pokazują w serialu.
Kobieta Detektyw Warszawa. Jak wygląda praca detektywki. |
Komentarze
Prześlij komentarz
Szanowni Państwo
Wszelki spam oraz komentarze obraźliwe będą usuwane.
Chcesz dodać komentarz (nie reklamę) zrób to z konta gmail.
Agencja Detektywistyczna FEMINA
www.kobieta-detektyw.waw.pl